Przeglądając sobie dziś rano o 5.37 różne blogi naszła mnie myśl, że mój blog jakiś taki nie do końca. Nie ma jakiegoś takiego charakterystycznego zacięcia. A przecież mąż zawsze mówi, że jestem gadułą a czasem też uda mi się trafić z żartem w odpowiedni moment.
Czuję że gaśnie mój blask
Czytając te różne blogi dziś rano o 5.37 poczułam się zmęczona życiem, przytłoczona obowiązkami, przepełniona zamartwianiem się, frustracją, wiecznym brakiem czasu. Tak, to krzywdzące myśleć tak o sobie i to na dodatek z samego rana, ale nie przygnębiło mnie to, nie nakryłam się kołdrą po sam czubek głowy i nie szlochałam rzewnie tylko wstałam, wyszłam na dwór na rześkie, chłodne powietrze, usiadłam na schodkach przed domem i patrzyłam na wschodzące słońce, delektowalam się ciszą po czym, korzystając z tego, że dzieci jeszcze śpią też się położyłam i zasnęłam snem niestrudzonym do 7.45. Tak! To było mi potrzebne – luz, zero gonitwy, zero krzyków tylko leniwy poranek, późne śniadanie, ciepła kawa na tarasie. Dzieci nie poszły dziś do przedszkola. To będzie ciężki, ale fajny dzień. I straszliwie gorący.
Może felietony
Kiedyś wpadł mi do głowy pomysł by pisać felietony. Później pomysł ten gdzieś zginął w eterze, ale dziś niespodziewanie powrócił. Myślę, że matka trójki dzieci ma tematów na felieton co nie miara. Z dzisiejszego dnia, a pragnę podkreślić, że jeszcze nawet nie ma południa, już napatoczyły się dwa tematy na całkiem przyzwoite felietony. To jak pójść w to?
Ludzie szukają rozrywki
Trafiłam ostatnio na artykuł, już nawet nie pamiętam gdzie to czytałam, że ludzie szukają w internetach rozrywki. Scrollują blogi, instagramy i inne tiktoki w celach rozrywkowych, żeby się rozluźnić. Mogę się z tym zgodzić. Jak tak się zastanowiłam, to doszłam do wniosku, że szukam w internecie po pierwsze relaksu, odskoczni, czyli luźnych i zabawnych treści, które „odmóżdżają” po drugie inspiracji i po trzecie fachowych treści jak np opinie i rekomendacje na dany temat. Więc mam do wyboru albo skubić się na dostarczaniu fachowych treści albo dać się ponieść. Wybieram to drugie bo fachowe blogi niech prowadzą fachowcy.
Ja nie do końca sobą
Mam wrażenie że całe życie jakoś mnie przytłoczyło. Codzienność z trójką dzieci wcale nie jest łatwa. Roboty co nie miara, pełno prania, pełne torby zakupów, pełno zabawek wszędzie, pełna głowa myśli że trzeba jeszcze to i tamto. Nawoływanie non stop z każdej strony „mama, mama” nieprzespane noce, niekończące się wizyty w łazience średnio tak 100 razy w ciągu dnia – mamo siusiu, kupa, umyj rączki, wytrzyj buzię. Glutki, kaszelki syropki. Jestem głodny, nie będę tego jeść, a co to jest to zielone ble, po drodze gdzieś rozlany soczek. Taka moja codzienność. I znajdź tu jeszcze mamo czas dla siebie.
Wiecie co? Lubię kolor a otaczam się szarościami i beżami. Lubię tańczyć a czasem nawet w ciągu całego dnia nie włączę ani jednej piosenki. Lubię podróżować a bywają dni, kiedy nawet nie wyjdę z domu. Mam gdzieś w sobie spontaniczność, beztroskę i cień duszy artystycznej ale przysłoniła to rutyna i codzienność. Jestem gotowa znaleźć siebie taką jak byłam kiedyś. Szukam gdzie się podziałam.
To zdjęcie od razu wpadło mi w oko. Poczułam coś. Tak bardzo jest moje. Tak bardzo to ja.
Zdjęcie autorstwa Anna Shvets z Pexels
A teraz z ostatniej chwili…
Mam ogromne parcie na zmiany, muszę coś zmienić w domu bo się uduszę. Szukam inspiracji na przedpokój i sypialnie, chodzi mi po głowie metamorfoza łóżka, ale jeszcze moje myśli są jak rozrzucone klocki, które dopiero staram się zebrać do kupy.