Temat kontrowersyjny i spodziewam się że ten wpis może wywołać burzę, ale postanowiłam go napisać by wyrazić SWOJE zdanie na temat karmienia piersią.
Doświadczenia może nie mam zbyt dużego, bo wykarmiłam tylko jedno dziecko, niedługo ma świecie pojawi się drugie i wtedy też pewnie pojawi się wpis o karmieniu, bo z każdym dzieckiem jest inaczej.
Jeśli chodzi o córkę to nie miała żadnych problemów z brzuszkiem, ale ja też zwracałam uwagę na to co jem. Teraz zacznie się lawina! Tak, tak powtarzajcie to modne w dzisiejszych czasach zdanie, że nie ma diety matki karmiącej.
Co z tą dietą?
Dieta, nie jest równoznaczna z głodówką i odmawianiem sobie kulinarnych pyszności. Mówiąc o diecie nie tylko mamy na myśli pozbycie się nadmiernych kilogramów. Będąc na diecie nie musimy przeliczać kalorii i ograniczać się jedynie do suchego chleba i wody. Dieta to styl odżywiania się. Nie musi on być ściśle określony przez dietetyków, nie musi eliminować składników żywieniowych, nie musi ograniczać się do wybranych produktów.
Mówiąc o diecie matki karmiącej nie mam na myśli, głodówki i katowania się młodej mamy, oczywiście że nie o to chodzi. Nie mniej jednak kobieta, która decyduje się na karmienie piersią swojego dziecka, decyduje się również na rozważne odżywianie się. Co mam na myśli? Dieta młodej mamy powinna być, podobnie jak dieta kobiety ciężarnej, urozmaicona, bogata w wszelakie składniki odżywcze, kobieta karmiąca nie powinna odmawiać sobie żadnych produktów, powinna jeść owoce, warzywa, nabiał, mięso i wszystko inne na co ma ochotę, ale (no właśnie jest to ale) powinna zwracać uwagę czy jej dziecko nie reaguje na jakiś rodzaj pokarmu, jeśli tak powinna wiedzieć co wywołało problem i ten składnik wyeliminować z diety na czas karmienia albo przynajmniej na kilka tygodni, bo układ pokarmowy dziecka dojrzewa i jeśli, załóżmy dziecko miało kolkę po tym jak mama pewnego razu zjadła pomidora, nie znaczy to że nie może spróbować znów go zjeść za powiedzmy 2 miesiące, wtedy może się okazać że układ pokarmowy dziecka już bez problemu poradzi sobie z trawieniem tego pomidora, który wcześniej mógł wywołać jakąś nie pożądaną reakcję.
Dzieci są różne…
… i to też należy wziąć pod uwagę, nie porównujemy. Nie każ koleżance nie jeść kapusty, tylko dlatego że Twoje dziecko miało po niej kolki, oczywiście możesz ostrzec, ale nic nie narzucaj. Dzieci są różne i jedno może tolerować wszystkie pokarmy, a drugie po wszystkim będzie mieć kolkę, tudzież inne problemy ze strony układu pokarmowego.
Najbardziej denerwuje mnie gdy czytam na różnych forach, hasła typu „nie pij coli bo mleko będzie gazowane” lub „jak zjesz arbuza to mleko będzie miało jego smak” itp, załamuję ręce. Oczywiście, że mleko nie zmienia smaku, a już na pewno nie smakuje jak coś co zjadłyśmy. Pokarm nie przenika do mleka, no nie, nie przenika, ale mikroelementy z tego pokarmu już przenikają. Jeśli ktoś zje ogórka to jasne jest, że dziecko nie wyciągnie z cycka ogórka.. eh, ale substancje zawarte w ogórku już wraz z mlekiem wyciągnie..
Podsumowując:
Tak, jak wspominałam na początku posta, powstał on w oparciu o moje doświadczenia i jest to jedynie moje zdanie, nikomu nic nie narzucam, wyrażam tylko swoją opinię.
Wykarmiłam córkę, uważałam na to co jem, ale nie głodowałam i starałam się spróbować wszystkiego i obserwować dziecko czy nie reaguje na jakiś składnik pokarmu. Na szczęście nie było z nią problemu, kolkę mała jedynie dwa razy w ciągu swojego życia, za co jestem wdzięczna. Drugie dziecko też będę karmić i też będę uważać na to co jem.
Czasem wypowiadam się na różnych forach dotyczących karmienia i jak tylko wyrażę swoje zdanie to wywołuję burzę, jak łatwo się pewnie domyślić wszyscy są przeciwko mnie. Podkreślam jeszcze raz, ja tylko wyrażam swoją opinię, opartą na własnych doświadczeniach, nic nikomu nie narzucam.