Lubie reportaże. Rzadko po nie sięgam, ale lubię ten gatunek. Dlaczego rzadko czytam reportaże? Bo często są to ciężkie książki, brutalnie ukazujące realia, a wiadomo że wszyscy wolimy czytać te miłe lektury, najlepiej z happy endem, które pozwolą nam oderwać się od rzeczywistości i wkroczyć w beztroski świat marzeń. Zdecydowanie częściej sięgam po literaturę obyczajową. Lubię też kryminały i thrillery, podoba mi się ten dreszczyk emocji w tego typu książkach.
Mistrzynie kamuflażu reportaż
Wracając do tematu, reportaż Magdy Omilianowicz „Mistrzynie kamuflażu” traktuje o problemie, który okazuje się dość powszechny. Statystyki dosłownie zwaliły mnie z nóg. Alkoholizm. Alkoholizm wśród kobiet. Wśród kobiet takich jak ja i Ty. Kobiet, które z pozoru prowadzą normalne życie, mają rodziny, chodzą do pracy. Problem w tym, że aby to życie wyglądało normalnie musi być suto zakropione procentami. Niektórym się udało, w porę się obudziły, rozpoczęły terapię i teraz naprawiają popełnione błędy, innym nie – chęć zapicia jest silniejsza.
Najbardziej poruszające dla mnie były fragmenty, które opowiadały matki alkoholiczki lub dzieci matek pijących. Z racji tego, że sama jestem matką te historie były dla mnie wyjątkowo trudne. Pamiętam, że bardzo poruszyła mnie historia opowiadana przez Jagodę. Opowieść o jej dzieciństwie wręcz mnie bolała i czułam ukłucia żalu w sercu. Wiedziałam, że alkoholizm jest okropną chorobą, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak brutalna.
Alkoholizm nie wybiera
Choroba nie wybiera, alkoholiczką może być urzędniczka, nauczycielka, prawniczka, lekarka, ale też sprzątaczka czy sprzedawczyni. Status społeczny nie ma tutaj nic do rzeczy. Może nawet zakonnicom się zdarza? Tyle, że one ponoć mają swoje specjalne ośrodki leczenia uzależnień, dlatego o tym nie słychać bo wszystko odbywa się w zamkniętym gronie. Alkoholizm to brudna i wstydliwa choroba. Niejednokrotnie w książce pojawia się słowo WSTYD. Te kobiety, często zadbane i dobrze ubrane, naprawdę się wstydzą, ale chęć upicia się jest silniejsza niż poczucie wstydu.
Moje odczucia po przeczytaniu książki Mistrzynie kamuflażu
Książka „Mistrzynie kamuflażu”, uświadomiła mi jak poważny jest problem nadużywania alkoholu wśród kobiet. Reportaż pokazuje jak szybko alkohol potrafi wkraść się w codzienność, skutecznie ją niszcząc. Niszczy stosunki międzyludzkie, relacje rodzinne. Przyczynia się do tego, że wiele osób mających problem z alkoholem traci bardzo dużo – pracę, rodzinę a czasem i nawet samego siebie. Najczęściej ludzie dotknięci tą chorobą, po takim konkretnym wstrząsie, po tym jak już stanie się coś złego, jak stracą coś bezcennego, jak osiągną dno, podejmują decyzję o leczeniu. Leczenie nie jest łatwe, alkoholikiem jest się już do końca życia i leczenie też trwa już do końca życia bo co z tego, że ktoś zakończy terapię jak zawsze jest ryzyko, że wystąpi jakiś bodziec, który przyczyni się do sięgnięcia po alkohol.
Podsumowanie
„Mistrzynie kamuflażu. Jak piją Polki” to zbiór opowiadań kobiet alkoholiczek, ich partnerów, dzieci i osób z syndromem DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików. Prawdziwe opowiadania, brutalne i szokujące. Tutaj nie ma miejsca na owijanie w bawełnę, tutaj mamy do czynienia z nagą, brudną prawdą.
To była bardzo mądra książka. Myślę że powinien sięgnąć po nią każdy. Daje wiele do myślenia, i nie, tu nie chodzi o alkoholizm. Tutaj można zastanowić się nad każdym nałogiem a jestem pewna że każdy z nas ma jakiś nałóg. Papierosy, kawa, słodycze, gry komputerowe, seks, ludzie mogą uzależnić się od wielu rzeczy, a ta książka może pomóc rozpocząć pracę nad sobą.
„Mistrzynie kamuflażu” to niezwykle mocna, ale dobra książka. Myślę, że może sięgnąć po nią każdy, nie zależnie od płci. Ja już przeczytałam. Wiem, że zostanie w mojej pamięci już na zawsze, teraz polecam ją Tobie, bo warto ją przeczytać.
Bardzo podobały mi się dwa mądre zdania w tej książce które chce wam przytoczyć
Na ostatnim obozie terapeutycznym mieliśmy różne zadania, a jednym z nich było porozmawianie z obcymi ludźmi o tym, jak mnie postrzegają. Z jednym zdaniem się zgadzasz, z innym nie. A bywa, że coś cię mocno ukłuje. A jak czyjaś opinia kłuje, to znaczy, że to miejsce jest chore. Kiedy dźgniesz się w zdrową nogę, to nie zaboli, a jak dźgniesz się w ranę i zakłuje, to znaczy, że trzeba nad tym popracować.
Dostałam kartkę, którą trzeba było przykleić na lustro. Było na niej napisane „Patrzysz w oczy jedynej osoby odpowiedzialnej za Twoje szczęście”