Cześć, korzystając z drzemki Lilki piszę dla Was kilka słów. A będzie dziś o naleśnikach, lubicie? Ja lubię, choć przyznam, że rzadko je serwuję, sama nie wiem dlaczego. Naleśniki to chyba trochę zapomniana potrawa w dzisiejszych czasach, chyba jest zbyt mało szałowa. Choć osobiście zdecydowanie wolę naleśniki na słono, nie pogardzę też tymi na słodko 🙂 Przez dobrych parę lat szukałam idealnego przepisu na naleśniki, ciężko mi było znaleźć to czego naprawdę potrzebowałam, na ogół mi nie wychodziły i chyba dlatego ich nie robiłam. Zawsze były za grube, za cienkie, albo się sklejały przy odwracaniu, albo pękały przy zwijaniu, zawsze coś. Winę zwalałam na źle dobrane proporcje składników, a jakże! Przecież nie na siebie.
Piszę dzisiejszego posta dla wszystkich, którzy też lubią naleśniki ale nie robią ich bo im nigdy nie wychodzą dobrze.
A więc jest przepis niezawodny. Znalazłam go na grupie facebookowej „Kulinarne szaleństwa”, ale niech mnie kule biją, nie pamiętam autorki tego przepisu, więc mam nadzieję, że Panie z grupy mi wybaczą i autorka również nie będzie miała mi tego za złe, że umieszczę tutaj jej przepis, dla dobra społeczności 🙂
- 320g mąki
- 2 jajka
- 300ml mleka
- 300ml wody
- szczypta soli
Wszystkie składniki razem mieszamy, ponoć ciasto na naleśniki musi chwilę odpocząć po mieszaniu, więc odstawiamy je na 15-30 minut. Po tym czasie, cieniutko smarujemy patelnie tłuszczem. Smażymy
Żadna filozofia i zwyczajny przepis. Coś mi się wydaje, że sekretem są tu te dwa jajka.. chyba jak jest więcej jaj naleśniki też lepiej się zwija i nie pękają.
Jak przygotowania do Wielkanocy? To już raptem za trzy tygodnie, ja rozglądam się już za dekoracjami, ale nie umiem zdecydować się na odpowiedni kolor. Zielone, żółte, a może niebieskie albo pastelowe? Jakie w tym roku będą Wasze święta?
Pozdrawiam